Masz pytanie?

Slow cosmetics

Żyjemy coraz szybciej, mamy tak mało czasu dla siebie. Jemy w biegu, kupujemy półprodukty żywnościowe; ubrania? – tylko gotowe, kto by miał czas na szukanie materiałów, a potem krawca; leki? – najlepiej żeby podziałały „na już”.

To samo dotyczy kosmetyków – rano szybko, szybko – prysznic, potem tonik - jedno, dwa dotknięcia płatka kosmetycznego, krem - ma się wchłaniać błyskawicznie (nie mam czasu na żadne wklepywanie!). Serum, maska… może w czasie weekendu, jak się trochę wyśpię, zrobię porządki, zakupy, nadrobię prace zlecone z tygodnia. Snu coraz mniej, dużo kawy, dużo stresu. Za mało czasu dla siebie…

A skóra pokazuje bardzo dokładnie, że chce od nas większego zaangażowania – potrzebuje ochrony, odżywienia, czułej pielęgnacji. Potrzebuje kosmetyki niespiesznej, dokładnej i…prostej. Kosmetyki nie muszą mieć kilometrowej listy składników z dziwnymi nazwami, pod którymi zwykle kryją się substancje, które wpływają jedynie na przedłużenie trwałości produktu, na „jedwabistą gładkość” czy „błyskawiczny lifting”.

Jeśli produkt ma zadziałać „błyskawicznie” – to raczej nie ma wiele wspólnego z naturalnymi składnikami. Poprawa wyglądu, jeśli w ogóle nastąpi w sposób zauważalny, zwykle kończy się następnego dnia, po zmyciu „genialnego inteligentnego liftingu”. Silikony, syntetyczne polimery, syntetyczne aromaty „identyczne z naturalnymi” – raczej nie można się łudzić, że wszystkie te chemiczne wynalazki nie są wchłaniane przez skórę do krwioobiegu. 

Facebook